Historie Naszych Pacjentów

Dla nas ważny jest każdy pojedynczy pacjent, człowiek z własną historią, która zaprowadziła go w konkretne miejsce. Wspierając osoby po amputacji w ponownej nauce chodzenia, z każdym krokiem stajemy się ich partnerami. Świadomość, że z nami ktoś stawia swój nowy pierwszy krok, przepełnia nas dumą i dowodzi, że to co robimy ma sens.

Andrzej

“Jestem niepełnosprawny od urodzenia, po prostu tak się zdarza. Mogę powiedzieć, że doświadczenie z protezami zbierałem od najmłodszych lat. Dziś jestem już po 40-tce i wypróbowałem kilkadziesiąt protez. Szukałem najlepszych możliwości, bo taką mam naturę. Nigdy się poddaję i każdemu powtarzam, że w nieszczęściu takim jak moje, zawsze można wybrać – albo życie przed telewizorem, albo podjęcie próby pokonania własnych ograniczeń. 

O ENforce dowiedziałem się słuchając audycji w Radio Poznań, chłopacy poszukiwali osób, które będą testować protezy. Zgłosiłem się i nie żałuję. Testy trwały 2 lata, a zespół ENforce zawsze wsłuchiwał się w moje uwagi i z determinacją dążył celu. Nie było łatwo, ale było warto. W tym roku spędziłem ferie, jeżdżąc na snowboardzie w protezie przygotowanej przez ENforce. To działa, na czerwonej trasie wyprzedziłem szwagra!”

Małgorzata

“Od pokoleń znamy prawdę, że historię ludzkości a także każdego człowieka tworzy jedna chwila, ten szczególny moment, który wytycza drogę całego życia. Dla mnie ten moment wydarzył się w piękny majowy dzień, gdy w wieku czterech lat znalazłam się pod kołami tramwaju. Był Człowiek, który uratował moje życie, był Lekarz, który na błagania zrozpaczonej Matki ratował z poharatanych nóżek dziecka co się dało. Amputacji lewej stopy i powyżej palców prawej nie dało się uniknąć. Dziecko szybko nauczyło się kuśtykać na kikutkach. Co prawda co kilka lat  potrzebne były przeszczepy skóry, ale dało się żyć. Niestety w czasie dorastania problemy z lewą nogą też coraz bardziej narastały. Zanikały mięśnie uda, noga się nie rozwijała, w dodatku na skutek nietypowej amputacji bolesność kikuta była coraz większa, do tego stopnia, że nie mogłam już chodzić.

W latach siedemdziesiątych potrzebna była reamputacja. Tutaj już nie wystarczyły buty ortopedyczne, abym mogła samodzielnie chodzić, trzeba było lewą nogę zaprotezować.

Zdecydowałam się na amputację metodą Syme'a, bo w tamtych latach zachowany każdy centymetr nogi więcej gwarantował lepszy komfort chodzenia.

Moja pierwsza proteza z klapką na rzepy, ze sztywną drewnianą stopą – o to było wyzwanie! Znowu trzeba było nauczyć się chodzić, ale w wieku 16 lat to był tylko mały problem.  A jednak okazało się , że sama silna wola nie wystarcza. Sztywność stopy sprawiała, że przy większej aktywności ruchowej dochodziło do otarć kikuta, w gorące dni dochodziły do tego odparzenia… chodzenie stawało się udręką.

Mijały lata,  droga na zachód została otwarta i wraz z nią zaczęły napływać „nowinki ze świata". Okazało się, że istnieją cudne protezy w których można biegać, tańczyć, skakać… Są elastyczne, stopa, układa się naturalnie do podłoża, marzenie każdego, kogo spotkał podobny do mojego los. Niestety ja ciągle kuśtykałam na drewnianej stopie. To co kiedyś było zbawieniem, teraz okazało się przeszkodą. Dla osoby z tego typu amputacją co moja nie było rozwiązania.

Dopiero po roku dwutysięcznym w Stanach Zjednoczonych stworzono stopę protezową z włókna węglowego na krótkim trzpieniu, którą można było zastosować do protezowania syme'a…. Ale gdzie Polska, a gdzie Ameryka!

Dzięki miłości, uporowi i ogromnej sile samozaparcia mojego męża, a także dzięki życzliwości ludzi z pracowni protetycznej, z której usług korzystałam zdobyliśmy tę stopę.

Poczułam jakbym przesiadła się z „malucha" do mercedesa! Znowu odkryłam jaką radością jest chodzenie, samowystarczalność, znowu chciało się żyć!  Od tej chwili rosło we mnie marzenie aby takie „cuda" były osiągalne u nas, dla każdego, kogo dotknął problem wykluczenia z powodu braku możliwości dobrego protezowania.

Podobno jeśli czegoś bardzo się pragnie, to się w końcu zdarzy. I tak wreszcie stało się! W Polsce, dzięki grupie młodych naukowców, entuzjastów, ludzi o szlachetnych sercach z EnForce Medical powstają protezy, dzięki którym chodzenie i czerpanie ze wszystkich uroków życia, pracy, samowystarczalności, aktywności sportowej staje się możliwe dla wszystkich „sprawnych inaczej". DZIĘKUJĘ.”

Marcin

“Pewnego sierpniowego dnia, jak zwykle rano, pojechałem do pracy. Niestety, w wyniku wypadku moja lewa stopa uległa zmiażdżeniu. Lekarze próbowali ją ratować, jednak bezskutecznie. Została amputowana na wysokości podudzia. Przez pięć miesięcy rehabilitacji codziennie wykonywałem żmudne ćwiczenia. To były długie tygodnie, które spędziłem głównie w czterech ścianach. Zakup protezy, a następnie wytrwała nauka chodzenia sprawiły, że zacząłem wychodzić na spacery. Na początku o kulach, a z biegiem czasu ponownie o własnych siłach. 

Po półtora roku użytkowania protezy dostałem się do programu ENforce, który daje mi nowe możliwości zwiększania aktywności fizycznej. Testy i rozmowy z osobami z zespołu sprawiają, że stale poprawiam dynamikę swojego chodu. Zostałem testowym pacjentem protezy Bionic, która dzięki wytężonej i ciężkiej pracy stawia krok ku mojej lepszej przyszłości.”